Wróć

Najważniejsze wydarzenia na rynku bankowym w 2020 r.

Beata Szymańska
Beata Szymańska
Analityk produktów finansowych
Beata Szymańska
Beata Szymańska
Analityk produktów finansowych

139 publikacji 147 komentarzy

W Moneteo specjalizuje się w analizowaniu produktów dedykowanych klientom firmowym oraz w tekstach poradnikowych przeznaczonych dla bankowych nowicjuszy. Oprócz tego zajmuje się aktualizacją danych i zmianami w bankowych ofertach.


Najważniejsze wydarzenia na rynku bankowym w 2020 r.
Spis treści

Początek roku rozpoczął się obiecująco - pod koniec lutego polski sektor bankowy odnotował o ponad 650 mln wyższy zysk netto niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Jednak w kolejnych miesiącach doszło do prawdziwej kumulacji negatywnych zjawisk. Trzykrotna obniżka stóp procentowych, skutkująca drastyczną utratą dochodów z marży odsetkowej, załamanie na rynku kredytowym, wysokie obciążenia z tytułu rezerw obowiązkowych i wpłat na Bankowy Fundusz Gwarancyjny – wszystkie te czynniki w połączeniu z pandemią mocno zachwiały rentownością banków. Na efekty nie trzeba było długo czekać - w pierwszych siedmiu miesiącach roku zysk netto sektora bankowego wyniósł zaledwie 4,38 mld zł i był niższy aż o 51,9% w porównaniu do zeszłego roku.

Koronawirus z jednej strony sprawił, że zakładane przed pandemią wyniki finansowe stały się nieosiągalne, z drugiej jednak - wymusił na bankach zmianę dotychczasowej strategii działania. Zobaczmy więc, jak banki próbowały sobie poradzić z tą bezprecedensową sytuacją i jakie konsekwencje ponieśli z tego tytułu klienci.

Taniej już było?

W okresie od stycznia do grudnia 2020 r. aż 8 banków zdecydowało się na wprowadzenie wyższych opłat za konta osobiste (Credit Agricole, PKO BP, Citibank, ING Bank Śląski, Getin Bank, Santander Bank Polska, mBank, Nest Bank). Wyjątkowo niemiłą niespodziankę zafundował swoim klientom City Handlowy, który wprowadził 12-złotową opłatę miesięczną za bezpłatną dotąd kartę kredytową Citi Simplicity i przy okazji podwyższył prowizje za transakcje gotówkowe.

Pod koniec roku o planowanych zmianach w tabeli opłat i prowizji poinformował z kolei mBank. Także w tej instytucji skala podwyżek okazała się zaskakująco duża i objęła różne segmenty klientów: zarówno posiadaczy kont osobistych i firmowych, jak i osoby korzystające z kart kredytowych i kredytów odnawialnych.

Jeśli przyjrzymy się bliżej wprowadzanym zmianom, bez trudu zauważymy trzy tendencje – stwierdza Justyna Kalicińska, odpowiedzialna w naszej redakcji za aktualizację ofert bankowych. - Po pierwsze, banki chcą zmusić swoich klientów do znacznie większej niż do tej pory aktywności. Świetnym przykładem może być wspomniany wyżej mBank, który obecnie nie pobiera opłaty za obsługę karty, o ile klient wykona min. 1 transakcję kartą lub Google Pay/Apple Pay/Blikiem) w miesiącu. W przyszłości, aby by karta stała się bezpłatna, trzeba będzie wykonać transakcje na kwotę co najmniej 350 zł miesięcznie.

Po drugie, instytucje finansowe dążą do tego, by jak najwięcej operacji klienci wykonywali samodzielnie przy użyciu kanałów zdalnych. Stąd coraz wyższe opłaty za operacje realizowane w oddziałach lub przez telefon.

Po trzecie - wyraźny jest trend przerzucania kosztów na drobnych przedsiębiorców. Podwyżek w pandemii pierwsi doświadczyli klienci Alior Banku, ale wkrótce dotknęły one także posiadaczy kont w Banku Pocztowym (również w EnveloBanku), ING Banku Śląskim, Citi Handlowym, Nest Banku, Toyota Banku, Inteligo, Volkswagen Banku czy wspomnianym już mBanku. To jeszcze nie koniec: od Nowego Roku z podwyżkami będą musieli liczyć się także klienci firmowi Banku Millennium i Santander Banku. Oznacza to, że na 14 banków komercyjnych, świadczących usługi dla drobnych przedsiębiorców, od maja 2020 r. aż 10 zmieniło lub wkrótce zmieni taryfę opłat na niekorzyść klientów biznesowych! Wydaje się, że po szumnych deklaracjach banków z wiosny o pomocy dla mikroprzedsiębiorców (jednej z najbardziej poszkodowanych grup w pandemii) pozostało jedynie wspomnienie i, co tu dużo mówić, raczej niesmak – ocenia Justyna Kalicińska.

Banki modyfikują swoje oferty

Fali podwyżek towarzyszyły też diametralne zmiany w ofercie. W listopadzie całkiem popularne T-Mobile Usługi Bankowe zostało ostatecznie wchłonięte przez Alior Bank, wcześniej Bank Pocztowy tak okroił ofertę EnveloBanku, że osoby fizyczne nie mają już czego w nim szukać. Prawdopodobnie taka sama przyszłość czeka nierozwijane od dłuższego czasu Inteligo, należące do PKO BP.

W opinii Justyny Kalicińskiej mijający rok przyniósł jeszcze jedno ciekawe zjawisko. – W ostatnich miesiącach nastąpił prawdziwy „wysyp” propozycji zarówno dla nastolatków, jak i dzieci do lat 13 – zauważa nasza redakcyjna koleżanka. – Przykładowo, o konto dla dziecka poniżej 14. roku życia rozszerzyły swoją ofertę mBank, Pekao SA i BNP Paribas, a o rachunek młodzieżowy: Bank Pocztowy i Citi Handlowy. Inne banki, jak Alior Bank czy PKO BP, zaktualizowały swoje propozycje (np. o zakładanie zdalne rachunku dziecięcego).

Oczywiście można uznać, że banki w końcu zorientowały się, jak obiecującą na przyszłość grupą mogą być dzieci i nastolatki. Trudno jednak zaprzeczyć, że stało się to z korzyścią dla klienta. Konta dziecięce i młodzieżowe są najczęściej darmowe w prowadzeniu, a korzystanie z nich – znacznie tańsze niż w przypadku stale drożejących rachunków dla dorosłych.

Załamanie na rynku kredytów

Kiedy w styczniu bieżącego roku zostały opublikowane dane o sprzedaży kredytów w 2019 roku, absolutnie nic nie zapowiadało nadchodzącego kryzysu. Wskaźniki prezentowały się nader korzystnie - w porównaniu do grudnia 2018 r. wartość kredytów mieszkaniowych przekroczyła 20%, limity kredytowe urosły o ponad 8%, a kredyty konsumpcyjne o ponad 4%. Równie intensywnie rozwijał się rynek kartowy. Tu także odnotowano bardzo wysoką dodatnią dynamikę zarówno w ujęciu liczbowym jak i wartościowym: odpowiednio (+17,8%) oraz (+15,5%).

Jednak już w marcu ten zwyżkowy trend mocno przyhamował. Ze względu na niepewną sytuację gospodarczą wielu klientów zrezygnowało z ubiegania się o kredyt, a i same banki znacznie wstrzemięźliwiej prowadziły akcję kredytową.

W kolejnych miesiącach stabilny dotąd rynek kredytów znalazł się na równi pochyłej. - Do listopada tego roku banki oraz SKOK-i sprzedały o 30,7% mniej kredytów gotówkowych oraz o 9,5% mniej kredytów mieszkaniowych w porównaniu do analogicznego okresu 2019 roku – stwierdza Ewelina Niedzielska, nasza redakcyjna specjalistka od produktów kredytowych. - Pogorszeniu uległy również wskaźniki sprzedaży pożyczek pozabankowych, które odnotowały spadek o 26,8%.

COVID-19 wyraźnie wstrząsnął gospodarką, wielu Polaków straciło zatrudnienie, a to z kolei negatywnie wpłynęło na ich zdolność kredytową. Zaostrzyły się również wymagania nakładane przez instytucje finansowe – ocenia Ewelina Niedzielska. - Przestały być akceptowane niektóre źródła dochodu, a także zwiększono poziom wkładu własnego. Niektóre banki przestały udzielać kredytów osobom zatrudnionym na podstawie umowy zlecenie czy umowy o dzieło . Na cenzurowanym znalazły się także osoby pracujące np. w gastronomii czy turystyce, czyli w branżach szczególnie narażonych na kryzys.

Liczymy jednak na to, że w roku 2021 sytuacja ulegnie poprawie, banki złagodzą restrykcje, a popyt na kredyty zacznie stopniowo wzrastać. Wszystko jednak zależy od rozwoju pandemii oraz stanu polskiej gospodarki.

Kolejny fatalny rok dla oszczędzających

Ten rok był kiepski nie tylko dla kredytobiorców. - Pandemia koronawirusa osłabiła gospodarkę, co skłoniło Radę Polityki Pieniężnej nie do jednej, a do trzech obniżek stóp procentowych – wyjaśnia Aldona Derdziak, nasza ekspertka od oszczędzania. - To był prawdziwy kubeł zimnej wody dla rynku lokat i kont oszczędnościowych. Stawki poleciały w dół: w marcu średnie oprocentowanie nowych umów o lokaty wynosiło 1,2%, a w maju już tylko 0,5%. Zdarzały się tygodnie, w których niemal wszystkie banki zmieniały swoje tabele oprocentowania, a my musieliśmy hurtowo uaktualniać dane w naszym serwisie.

Początek lipca przyniósł pewne uspokojenie - banki dostosowały swoje oferty do nowych warunków na rynku, a niektóre z nich zaczęły nawet walczyć o oszczędności klientów, oferując stawki w granicach 2-3%. Warto jednak podkreślić, że były to (i nadal są) propozycje obwarowane licznymi warunkami, z reguły dla niskich kwot i ograniczone do kilku miesięcy. Na dłuższą metę klientom pozostała tylko oferta standardowa, zwykle na poziomie 0,5% w skali roku.

Cóż, nie da się ukryć, że obecnie znalezienie atrakcyjnej oferty wymaga niemało energii i samozaparcia - dodaje Aldona Derdziak. - Jeśli zależy nam na wyższych stawkach, musimy aktywnie śledzić propozycje banków i szybko korzystać z okazji, ewentualnie poszukać innych form lokowania kapitału.

Jak nie lokaty, to co?

Pod koniec lutego 2020 roku Polacy trzymali na depozytach bankowych aż 290,4 mld złotych, w listopadzie - niespełna 200 mld złotych. To oznacza, że w ciągu raptem 9 miesięcy wypłacili z lokat blisko jedną trzecią środków. Początkowo przenosili je na rachunki osobiste i konta oszczędnościowe, ale jak się okazało - głównie po to, by móc reagować na pojawiające się okazje inwestycyjne. Marcin Kowalczyk, nasz redakcyjny ekspert od inwestowania, przeanalizował, jakie inwestycje cieszyły się ich największym zainteresowaniem.

M.K.: Marzec przyniósł krótkotrwałe, ale za to mocne spadki na rynkach finansowych oraz surowcowych. Tanio można było kupić akcje wielu stabilnych i perspektywicznych spółek, jak również złoto czy srebro. Polacy dostrzegli tę okazję, czego wyrazem był choćby fakt, że w marcu otworzyli rekordową, sięgającą 30 tysięcy, liczbę rachunków maklerskich. Ponadto chętnie nabywali również złoto i srebro inwestycyjne - popyt na sztabki i monety bulionowe był tak duży, że na ich dostawę trzeba było czekać nawet ponad miesiąc.

Warto zauważyć, że w tym roku mniej doświadczeni inwestorzy przechytrzyli wielu bardziej zaawansowanych graczy giełdowych. Ci ostatni prognozowali, że po marcowym krachu na rynku akcji niebawem przyjdzie druga silna fala spadków. Tak się jednak nie stało, a "spadające noże" tym razem okazały się być znakomitymi okazjami inwestycyjnymi. Co więcej, choć sytuacja związana z epidemią nadal jest dynamiczna i gospodarkom daleko do normalności, na rynkach finansowych nadal utrzymuje się pozytywny sentyment.

Środki z lokat oraz pozostałe oszczędności popłynęły nie tylko do ryzykownych aktywów, takich jak akcje czy surowce. W tym roku Polacy chętnie inwestowali także w nieruchomości i obligacje skarbowe. Te ostatnie dają zarobić niewiele, ale i tak więcej niż lokaty terminowe. Ponieważ jednak stopa inflacji wciąż utrzymuje się na zaskakująco wysokim poziomie, można oczekiwać, że w przyszłym roku będziemy chętniej nabywać obligacje indeksowane inflacją, a także śmielej wkroczymy na bardziej ryzykowne rynki.

Bankowość elektroniczna w natarciu

Mijający rok dał bankowcom solidny pretekst do rozwijania systemów bankowości elektronicznej. Pandemia zmusiła nas do pozostania w domach, a to naturalnie przyczyniło się do konieczności zdalnego załatwiania wielu spraw, również tych dotyczących finansów. By uchronić się przed spadkiem liczby zakładanych kont, banki masowo wprowadzały możliwość otwierania rachunków z wykorzystaniem wideoweryfikacji w aplikacji mobilnej. Instytucje intensywnie namawiały do zdalnego korzystania z produktów, co stanowi dowód na potwierdzenie tezy, że kryzysy z czasem mogą stać się motorem postępu. Pandemia była też powodem przyspieszonych prac nad podniesieniem – z 50 zł do 100 zł – limitu zbliżeniowych płatności kartami, które nie wymagają autoryzacji PIN-em. Należy również docenić fakt, że sporo banków udostępniło swoim klientom kolejne rodzaje płatności mobilnych. Jednak zdaniem Michała Radzimińskiego, naszego specjalisty od nowoczesnych technologii w bankowości, nie były to jedyne zmiany.

M.R.: 2020 r. był czasem zdecydowanego wdrażania rozwiązań opartych o tzw. otwartą bankowość. Coraz więcej instytucji w swoich aplikacjach i serwisach pozwala na podgląd stanu konta w innych bankach. Wciąż czekamy za to na powszechną możliwość zlecania przelewów z „obcych” rachunków, która póki co pozostaje rzadkością, zwłaszcza w aplikacjach mobilnych.

Swoje piętno kryzys odcisnął także na fintechach. W moim subiektywnym odczuciu częstotliwość i skala wprowadzanych przez nie nowości była nieco mniejsza niż w roku 2019, choć i tych oczywiście nie zabrakło. Popularny nad Wisłą Revolut oficjalnie stał się bankiem, a swój rozkwit przeżywały wygodne (i bezpieczne dla zdrowia) rodzaje płatności w stylu Autopay czy Orlen Pay. Zdecydowanie mniejszy entuzjazm budziły podwyżki opłat, które dotknęły m.in. użytkowników wspomnianego Revoluta oraz Twisto.

Wydaje się, że w zakresie nowinek bankowych 2021 r. będzie w pewnym sensie przedłużeniem roku 2020. Duży wpływ na ten krajobraz wciąż będzie miała pandemia i związane z nią skutki gospodarcze i społeczne. Osobiście czekam z niecierpliwością na start zbliżeniowego Blika, a także dalsze udoskonalanie aplikacji mobilnych, zwłaszcza pod kątem otwartej bankowości.

Wysyp bankowych promocji

O dziwo, miniony rok okazał się całkiem udany dla łowców bankowych promocji. W 2020 r. zanotowaliśmy prawdziwy wysyp akcji promocyjnych – łącznie było ich prawie 400. Nasz specjalista od ofert specjalnych, Krzysztof Duliński, ocenia je następująco: - Kiedy pojawił się koronawirus, na pewien czas spadła wysokość premii, ale już od maja wszystko wróciło do normy. Zwraca uwagę fakt, że wielu organizatorów promocji zastąpiło nagrody pieniężne premiami w postaci bonów do sklepów (wyjątkowo dużo było akcji z bonami na Allegro) czy voucherami uprawniającymi do skorzystania z różnego rodzaju serwisów (np. Tidal, Legimi).

Rok 2020 zapisze się też w pamięci Łowców Promocji wieloma konkursami (także dla dzieci) i loteriami, w których do wygrania były samochody i bardzo atrakcyjne nagrody pieniężne.

Wróżenie z fusów

Rok 2020 był dla polskiej bankowości wyjątkowo trudny. Banki ucierpiały nie tylko na skutek pandemii, lecz również w efekcie trzykrotnej obniżki stóp procentowych przez RPP. Konsekwencją decyzji podjętej w maju przez Radę Polityki Pieniężnej był drastycznie niski wynik odsetkowy, który stanowił do tej pory główne źródło przychodów banków. Jest więcej niż prawdopodobne, że aby poprawić swoje położenie, banki będą musiały zwiększyć marżę prowizyjną, to zaś może się wiązać z dalszą falą podwyżek.

Z drugiej strony pogorszenie wyników może spowodować „ucieczkę do przodu” i poszerzanie oferty o nowe produkty i funkcjonalności. Przykładem takiej strategii może być ściślejsza współpraca z fintechami, rozwój technologii cyfrowych umożliwiających zdalną obsługę klienta czy wprowadzenie innowacyjnych rozwiązań (przykładowo: PKO BP rozważa uruchomienie platformy do sprzedaży samochodów zintegrowanej z bankowością internetową).

Jedno jest pewne - w tej chwili nie da się określić długoterminowego wpływu pandemii na rynki finansowe i sektor bankowy. Obecna sytuacja jest bezprecedensowa i stanowi dla banków prawdziwe wyzwanie. W opinii wielu ekonomistów polski system bankowy wszedł w obecny kryzys w dobrej kondycji, posiadając odpowiednie zabezpieczenie kapitałowe i wysoki poziom płynności. Czy jednak ten atut okaże się wystarczający w obliczu przedłużającej się pandemii? Miejmy nadzieję, że tak właśnie się stanie.


Oceń artykuł
0
(0 ocen)
Aby oddać głos, wskaż odpowiednią liczbę gwiazdek.
Dziękujemy za Twój głos Dziękujemy za Twój głos

Komentarze

(0)
Dodaj swój komentarz...
Nie ma jeszcze komentarzy
Skomentuj jako pierwszy