Moneteo
Spis treści
Wróć

Irytujące opłaty bankowe, czyli "co nas wkurza w bankach"

Beata Szymańska
Beata Szymańska
Analityk produktów finansowych
Beata Szymańska
Beata Szymańska
Analityk produktów finansowych

139 publikacji 148 komentarzy

W Moneteo specjalizuje się w analizowaniu produktów dedykowanych klientom firmowym oraz w tekstach poradnikowych przeznaczonych dla bankowych nowicjuszy. Oprócz tego zajmuje się aktualizacją danych i zmianami w bankowych ofertach.


3 komentarze
Irytujące opłaty bankowe, czyli "co nas wkurza w bankach"

Instytucje finansowe powinny być wzorem uczciwości kupieckiej, a tym samym jasno, rzetelnie i obiektywnie informować o warunkach i kosztach związanych z oferowanymi przez siebie produktami. W sytuacji, gdy klient nie jest w stanie zrozumieć, skąd biorą się niebotyczne chwilami prowizje i dlaczego musi płacić aż tyle za usługę, która gdzie indziej kosztuje mniej lub jest wręcz bezpłatna, wkurzony zaczyna się rozglądać za lepszą ofertą. Nic nas bowiem tak nie złości jak świadomość, że nasz bank gra nieczysto i naszym kosztem poprawia sobie wynik finansowy.

Irytujące opłaty

Doskonałym przykładem, jak zirytować klienta, są prowizje naliczane za wypłatę zbyt małej kwoty z bankomatu. Z tego typu zadziwiającą opłatą muszą się liczyć klienci dwóch znanych banków. W obu instytucjach pobranie gotówki z bankomatu staje się darmowe tylko wtedy, gdy klient wypłaci więcej niż 100 zł, jeżeli jednak podejmie mniejszą kwotę, musi już za tę czynność zapłacić – w mBanku prowizja wynosi 1,30 zł, natomiast w Alior Banku jest to aż 5 zł (opłata obowiązuje posiadaczy Konta Internetowego).

Można się domyślić, że obie instytucje chcą w ten sposób zmniejszyć liczbę wypłat, bo te, niezależnie od kwoty, generują koszty po stronie banku. Jednak dla wielu osób jest to argument mało przekonujący. Bank, który w tak bezpardonowy sposób odbija sobie straty kosztem klientów, w żadnym wypadku nie może liczyć na ich wyrozumiałość.

Kolejne miejsce na liście najbardziej irytujących opłat zajęła prowizja za wypłatę środków z rachunku oszczędnościowego. Zwykle ta opłata jest naliczana za drugą i każdą kolejną wypłatę w miesiącu, a jej wysokość – w zależności od banku – waha się od 5 do aż 10 zł. Wprowadzenie tej prowizji ma zniechęcić klientów do zbyt częstego sięgania po zdeponowane w banku środki. Co jednak, jeżeli zmuszeni przez okoliczności losowe wykonają przelew? Przy tak wysokich prowizjach nie tylko przepadnie im cały zysk z odsetek, lecz wręcz poniosą wymierną stratę - z konta ubędzie im kilka złotych. Ten bankowy fortel – który w założeniu ma „zdyscyplinować” klientów i zachęcić ich do wytrwałego oszczędzania - w praktyce często zniechęca do otwierania kont oszczędnościowych.

Do wyjątkowo irytujących i trudnych do zrozumienia opłat należy też zaliczyć prowizję za zmianę numeru PIN. Z jednej strony banki namawiają klientów, aby ze względów bezpieczeństwa regularnie zmieniali kod do karty, z drugiej – niektóre z nich chcą na tej operacji nieco zarobić. Co ciekawe, kiedy przeanalizujemy bankowe cenniki, zauważymy sporą dowolność w sposobach naliczania tej opłaty. Niektóre banki umożliwiają swoim klientom bezpłatną zmianę PIN-u, niezależnie od tego, czy nowy kod jest generowany w serwisie transakcyjnym, w placówce banku czy w bankomacie. W innych klienci mogą zmienić PIN bez opłat wyłącznie za pośrednictwem bankowości elektronicznej, natomiast w przypadku przeprowadzenia tej operacji za pośrednictwem bankomatu zapłacą od 1 do 3 zł (w zależności od banku). Są jednak instytucje, w których każda opcja zmiany PIN-u obciążona jest opłatą. Czemu? Zdaniem klientów odpowiedź jest prosta – pobieranie prowizji za operację, która zwiększa bezpieczeństwo używania kart płatniczych, można uznać wyłącznie za przejaw pazerności.

Więcej o tej opłacie znajdziesz tutaj.

Niejasne opłaty

Na liście najbardziej denerwujących opłat nie może również zabraknąć prowizji za zagraniczne płatności kartą wydaną do rachunku prowadzonego w złotych. Mechanizm naliczania tych opłat jest niejasny nawet dla fachowców, nie mówiąc już o zwykłych klientach (szerzej na ten temat piszemy tutaj). Z reguły (choć nie zawsze) taka prowizja jest wypadkową kilku czynników:

  • ustalonego przez dany bank spreadu - w zależności od instytucji i waluty może on wynosić od 3 do nawet 10%,
  • schematu przewalutowania - przy płatnościach w obcej walucie dana kwota często jest przeliczana najpierw na walutę rozliczeniową karty po kursie organizacji płatniczej, a następnie na walutę rachunku po kursie banku. W efekcie następuje podwójne przewalutowanie, które zwiększa koszty całej operacji;
  • dodatkowej prowizji za przewalutowanie transakcji zagranicznej – zwykle opłata wynosi kilka procent i jest naliczana po dokonaniu przeliczenia na polską walutę.

Z jednej strony mamy więc mocno zagmatwane zasady rozliczania transakcji zagranicznych, z drugiej – mało precyzyjne zapisy dotyczące tego typu operacji. Na przykład, w cenniku jednego z dużych banków możemy przeczytać taką informację: „W przypadku kart VISA przy transakcjach bezgotówkowych i wypłatach gotówki dokonanych za granicą do wartości transakcji doliczana jest prowizja za przewalutowanie transakcji w wysokości 3 proc. wartości transakcji. Prowizja zawarta jest w kwocie transakcji w PLN podanej na wyciągu i nie jest ewidencjonowana jako oddzielna pozycja”. W tej sytuacji samodzielnie obliczenie, dlaczego z naszego konta zniknęła taka a nie inna kwota, może stanowić nie lada wyzwanie.

Niejasne zasady – zwłaszcza dotyczące ustalania kursów walut - stały się w ostatnim czasie przedmiotem zainteresowania Prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. W opinii UOKiK w 10 dużych bankach marża jest wyznaczana w arbitralny i mało precyzyjny sposób, np. w oparciu o „kursy średnie międzybankowe” (Raiffeisen Bank Polska), „średni kurs z rynku walutowego (forex)” (Deutsche Bank), czy płatny „serwis Reuters” (Getin Noble Bank, Raiffeisen Bank Polska). Banki odsyłają też konsumentów do tabel, które same sporządzają, jednak nie określają, kiedy i ile razy dziennie będą opracowywane i publikowane. W efekcie klient nie może sam oszacować kursu, po którym bank przeliczył płatność kartą, a tym samym - sprawdzić, czy dana prowizja została prawidłowo wyliczona.

Absurdalne opłaty

Do tej kategorii zaliczamy prowizje, które są niewspółmiernie wysokie w stosunku do realnie poniesionych przez bank kosztów. Jest więcej niż prawdopodobne, że klient, który „nadzieje” się na taką opłatę, wkurzony szybko czmychnie do konkurencji. Przykładem absurdalnie wysokiej prowizji jest np. koszt związany ze zmianą wariantu rachunku w Alior Banku. Przekształcając Konto Jakże Osobiste na Konto Internetowe, zapłacimy – bagatela! - 150 zł. Trudno nie zadać sobie pytania, czy istnieje jakieś logiczne uzasadnienie dla tak wysokiej opłaty?

W niektórych bankach musimy również uiścić prowizję za przekształcenie indywidualnego rachunku w konto wspólne. Credit Agricole za tę czynność pobiera 15 zł, PKO BP - 30 zł, Deutsche Bank – 10 zł (czyniąc wyjątek dla posiadaczy Pakietu db Elite). W efekcie klientom bardziej opłaca się zamknięcie indywidualnego rachunku i otworzenie nowego wspólnego niż skorzystanie z tak drogiej usługi. Warto dodać, że wprowadzenie tej opłaty jest o tyle bezsensowne, iż jest ona mało opłacalna także dla banku. Przekształcenie konta jest procedurą znacznie szybszą i tańszą niż zamknięcie starego i otwarcie nowego rachunku.

I jeszcze dwa przykłady absurdalnie wysokich kosztów ponoszonych przez klientów. Klienci BZ WBK za zmianę dotychczasowego numeru telefonu komórkowego służącego do przesyłania smsKodów muszą wnieść opłatę w wysokości 25 zł, natomiast posiadacze konta Citi Priority w Citi Handlowym za dostęp do serwisu bankowości telefonicznej zapłacą 6 zł miesięcznie. Także i dla wysokości tych dwóch opłat niełatwo znaleźć sensowne wyjaśnienie...

Nieuczciwe opłaty

Jednak nic tak nie psuje wizerunku banku, jak nieuczciwe lub wręcz bezprawne praktyki, zwłaszcza gdy wiążą się one z nieuzasadnionymi opłatami. Kilka lat temu jeden z dużych banków oferował klientom zakładającym lokaty całkowicie darmowe konto techniczne. Osoby te były zapewniane przez pracowników banku, że jest to rachunek tymczasowy, umożliwiający wypłatę środków z depozytu i nie warto go zamykać, bo „może się przydać przy kolejnych lokatach”. Klienci, którzy przystali na takie rozwiązanie, po pewnym czasie zaczęli jednak otrzymywać monity, informujące o zadłużeniu na rachunku - okazało się bowiem, że rzekomo bezpłatne konta techniczne figurowały w systemie banku jako konta osobiste. Co ciekawe, identyczny monit trafił również do klientów, którzy zdecydowali się na likwidację rachunku.

W efekcie wszyscy właściciele kont technicznych obsługujących depozyty zostali wezwani do zapłaty 8 zł zaległej prowizji za prowadzenie rachunku. Dodatkowo bank obarczył ich prowizją za podjęte działania windykacyjne w wysokości aż 40 zł! Jest oczywiste, że wizja zapłacenia prawie 50 zł za rachunek, którego nie otwierali i którego nie chcieli, mocno rozzłościła pechowych klientów. I choć bank szybko wycofał się ze swojej decyzji, tłumacząc całą sytuację błędem systemu, bardzo wiele stracił na swojej wiarygodności.

Zirytowany klient odchodzi

Jest oczywiste, że banki nie są organizacjami non profit, a ich głównym celem jest zarabianie pieniędzy. Jeżeli jednak czynią to w zbyt zachłanny sposób, muszą się liczyć z utratą klientów. Z opublikowanego w 2016 r. raportu "Zaufanie Polaków do banków" wynika, że Polacy, dotąd niechętnie zmieniający banki, coraz łatwiej rozstają się z instytucją, która zawiodła ich oczekiwania. Sondaż wykazał, że w ostatnich dwóch latach co dziesiąty ankietowany zrezygnował z usług swojego banku, wskazując jako główny powód właśnie wygórowane opłaty.

Jeżeli więc w ostatnim czasie zirytowała Was absurdalna opłata lub nieuzasadniona bankowa podwyżka – podzielcie się z nami swoimi przemyśleniami. Mamy świadomość, że sporządzona przez nas lista najbardziej denerwujących opłat i prowizji nie jest kompletna, dlatego czekamy na Wasze propozycje.


Oceń artykuł
0
(0 ocen)
Aby oddać głos, wskaż odpowiednią liczbę gwiazdek.
Dziękujemy za Twój głos Dziękujemy za Twój głos

Komentarze

(3)
Sortuj od najnowszych
Dodaj swój komentarz...
A
Ala Alek
Gość

Do mnei teraz bardzo przemawia polityka getin banku, czyli jasne zasady. Nie znoszę tych małych druczków

Odpowiedz

M
Mas
Gość

Uwierzcie mi - w Polsce jest pod względem opłat po prostu raj na ziemi w porównaniu do innych krajów. W takich Włoszech praktycznie za każdą pierdołę trzeba płacić. Ja miałem konta chyba w ośmiu polskich bankach i nie kosztowało mnie to nawet grosza. Coś takiego jest nie do pomyślenia za granicą. Na prawdę, doceńmy to co mamy.

Odpowiedz

M
Monia
Gość

Taki kwiatek… Bank naliczył
mi opłatę za kartę, bo podobno nie zdążył zaksięgować
płatności, dzięki którym karta stawała się bezpłatna. Nie
zdziwiłabym się, gdyby bank nie rozliczył mi transakcji dokonanej
30 danego miesiąca. Ale oni niestety "nie zaliczyli" mi
również transakcji dokonanej 22 dnia miesiąca...

Odpowiedz